Spisałam tylko samo gotowane nadzienie i jego przepis, bo zaskoczyło nas pytanie, które zadali nam krewni w Debreczynie na ślubie naszego siostrzeńca: co to za nadzienie? ??? Widelec zatrzymał się w naszych rękach! Kto tego nie wie? I trzeba było szczegółowo wyjaśnić, z czego jest zrobiony i jak został wykonany; skosztować go spokojnie, bardzo smacznie; co skończyło się na tym, że poprosiliśmy o talerz z kuchni, ponieważ powiedzieli, że to najlepsza rzecz, jaką do tej pory jedli :)))
Farsz:
– 6 suchych bułeczek moczę w wodzie i wyciskam; W tym
celu – siekam 2 większe cebule, podsmażam je na tłuszczu lub oleju, zdejmuję z ognia
i mieszam – całość schładzam do letniej konsystencji 1 dużym pęczkiem posiekanej natki pietruszki;
– 6 całych jajek
– z bułką mieszam sól, pieprz, przyprawy;
Masę mieszam (nie trzeba jej rozcierać) i albo dodaję ją do folpacka (który mocno zawiązuję na obu końcach),
albo (w prostszy sposób) do torebek (które zwijam jak bułkę – tak się nie rozpada)
i wkładam do zupy w połowie czasu gotowania.
Czasami odwracam go, aby go ugotować.
Paczki te zwykle spędzają
około półtorej godziny w zupie, w zależności od ilości.
To, z czym jemy, to mięso po zupie,
ziemniaki, warzywa + pikle.